W dobie wielokulturowości w naszym kraju dochodzi do nieporozumień na tle religijnym. Bez przerwy słyszymy o złych ateistach i wspaniałych pobożnych katolikach. Czy rzeczywiście tak należy katalogować ludzi? Czy na pewno zadeklarowany katolik chodzący co niedziele do kościoła jest lepszy od ateisty?
Każdy człowiek samodzielnie podejmuje decyzje odnośnie wiary i religii. Wielu z nas rezygnuje z wiary w Boga, a może bardziej rezygnuje z przestrzegania jako nakazów. Czy jednak taka postawa skreśla tę osobę z grupy ludzi określanych mianem dobrego człowieka?
Każdy z nas zna na pewno gorliwych katolików chodzących do kościoła, na wszelkie procesje i nabożeństwa, którzy wręcz gardzą osobami, których w kościele widzą tylko na największe uroczystości lub wcale. Czasem nasuwa się myśl i pytanie, czy Ci ludzie tak naprawdę wiedzą po co tam idą? Po wyjściu z kościoła często słyszy się jak Ci ludzie, przed chwilą pobożni, niemal święci swoja postawą przypominają bardziej molierowskiego świętoszka.
Czyż takich katolików chce sam Kościół? Jest to raczej wątpliwe.
Odwróćmy teraz spojrzenie. Ateista, człowiek nie wierzący w Boga, nie chodzący do kościoła. A jednak miły, uprzejmy i nie obgadujący innych za plecami. Czyż nie jest lepszym człowiekiem niż cała rzesza fałszywych katolików? Otóż sam Kościół wspiera takich ludzi i mimo poglądów religijnych takich właśnie nazywa dobrymi ludźmi. Bo taki właśnie jest dobry człowiek (katolik) dobry, miły, pomocny, rzetelny, sprawiedliwy itp. Pamiętajmy więc, że dobrego człowieka poznaje się po jego czynach, a nie pustych deklaracjach i bezmyślnemu udawaniu gorliwego katolika.
Dobry człowiek nawet gdy nie wierzy jest wspaniałym przykładem na istnienie i wielką miłość Boga.